Apetyt na Europę

Podziel się

Pomiędzy Wschodem a Południem


Wydarzenia w Afryce powodują, że uwaga UE skoncentrowana jest na południowym wymiarze polityki sąsiedztwa. O ciężkiej sytuacji u naszych wschodnich sąsiadów w Brukseli, i wydaje się, także w innych stolicach, prawie się nie pamięta. Powstaje więc pytanie, co w tej sytuacji powinna zrobić Polska – kraj tradycyjnie orędujący za Wschodem, który jednocześnie za kilka miesięcy przejmie Przewodnictwo w Radzie UE. Nawet jeżeli znaczenie Prezydencji obecnie spadło, a UE na zewnątrz reprezentuje Wysoka Przedstawiciel ds.Polityki Zagranicznej, należy się zastanowić, jakie Warszawa powinna przyjąć stanowisko. Dzisiaj chciałam się z Wami podzielić bardzo różnymi głosami, które słyszę w Brukseli. Są to głosy nieraz zupełnie przeciwstawne lub skrajne, nieraz uzupełniające się lub nie do końca wykluczające. Kursywą te opinie, potem mój krótki komentarz.
     Głos 1: Polska jest tradycyjnie w UE postrzegana jako adwokat Wschodu i od polskiej Prezydencji oczekuje się, że poważnie ruszy do przodu inicjatywę Partnerstwa Wschodniego. Jeżeli nie ruszy ona za polskiej Prezydencji, to już nigdy.
Bardzo wymagające podejście, wysoko stawiające nam poprzeczkę, ale zachęcające do działania.

     Głos 2: Obecna sytuacja powoduje, że nikt się Wschodem nie zainteresuje. Przypominanie o nim będzie jedynie irytujące. Trzeba robić swoje, ale nie starać się forsować kwestii wschodnich. Afryka to miliony bezrobotnych, potencjalnych migrantów. W ich obliczu Białorusini to garstka ludzi. Gospodarczo i społecznie jest mało istotna.
To podejście to postawa wycofania i rezygnacji. Stwierdzenie, że Południe i tak zwyciąży jest przyznanie racji opinionm z istu sześciu krajów, w którym postulowały przesunięcie części środków z wymiaru południowego polityki sąsiedztwa (ENP) na wschodni. Argumentowano to faktem, że mimo że na Wschód idzie 1/3 środków całej ENP, to na mieszkańca przypada wielokrotnie więcej euro niż na osobę z Afryki. Wyliczenia ekspertów pokazały , że taka interpretacja nie do końca jest słuszna.

     Głos 3: Polska powinna połączyć wysiłki na rzecz wzmocnienia polityki wschodniej z wysiłkami na rzecz rozwoju polityki wobec Południa. Nasze doświadczenie w transformacji tylko nam w tym pomoże, a brak interesów w regionie Morza Śródziemnego nie zniechęci krajów afrykańskich – będziemy wiarygodni. Angażując się w wymiar południowy pokażemy, że zależy nam nie tylko na rejonach, gdzie mamy interesy, ale i że myślimy globalnie, o przyszłości UE i jej sąsiadów. Przy okazji zaś zjednamy sobie sprzymierzeńców z innych krajów UE, które będą gotowe za nasze poparcie dla Południa, poprzeć nasze wysiłki na Wschodzie.
Z ostatnich wypowiedzi ministra Sikorskiego i Dowgielewicza wnioskuję, że i oni mają taką wizję. Niestety jednocześnie z niższych szczebli MSZtu już nie zawsze dochodzą takie głosy.

     Głos 4: Musimy zabiegać o Wschód, ale nie bezpośrednio sami. Nasza nadaktywność irytuje i w ten sposób zniechęca do popierania naszych pomysłów. Dobre pomysły należy oddawać innym – tym, którzy nie mają w nich interesów, żeby oni o nie walczyli. Ponieważ są neutralni, stają się bardziej wiarygodni i osiągają cel – nasz cel.
Bardzo przemyślane podejście, stosowane przez dojrzałą dyplomację i często skuteczne. Ale czy zawsze da się je wykorzystać w czystej formie?

     Głos 5: Nie znamy się na Południu, więc zostawmy tę działkę innym. Wypowiadając się na ten temat i będąc tam aktywnymi tylko się ośmieszamy i tracimy energię, która jest nam potrzebna na Wschodzie. Zresztą, czy my byśmy byli szczęśliwi, gdyby po zajściach na Białorusi najaktywniejsza była Hiszpania i to ona wysyłała tam swoich polityków?
Cóż, ja bym się cieszyła aktywnością Hiszpanów, bo wydaje mi się, że właśnie o takie zwiększenie zainteresowania Wschodem staramy się od dawna. Jak my pokażemy zainteresowanie Południem, możemy tylko zyskać w oczach innych.

    To tak w skrócie, co się słyszy (w pewnym uproszczeniu, rzecz jasna). Wiele z tych głosów ma wiele racji. Moim zdaniem należy w tworzonych działaniach wziąć z kilku tych stanowisk pewne elementy. ANależy agażować się na Południu i Wschodzie – bo faktycznie, to nam pomoże budować wizerunek członka UE, któremu zależy na interesach nie tylko własnego regionu, ale który myśli globalnie. Przy tym warto zjednac dla swojego  prowschodniego stanowiska kraje, które będą reprezentowac je wspólnie z nami, aby zabiegi te uwiarygodnic.  Z kolei dbając o Południe, ale lobbując i za Wschodem jest szansa, że osiągniemy coś i dla Wschodu. Wiedzę mamy może niepełną (choć akurat doświadczenie w przemianach demokratycznych mamy-i je należy promować), ale za to jesteśmy neutralni. A dzisiejszy świat każe się uczuć i rozwijać. Z pewnością wypracowanie strategii nie będzie łatwe. Ale nie można z założenia twierdzić, że lepiej się sprawą Południa nie zajmować. Więc pewnie i ja nie raz jeszcze do tego wrócę, bo zdaję sobie sprawę, że tematu tu nie wyczerpałam.

Zapisz się do newslettera
Newsletter