Aktualności

Tekst:

Instytut Spraw Publicznych

Podziel się

To nie był spokojny rejs: Sześć miesięcy polskiej prezydencji w Radzie UE


Polska miała duże ambicje, ale trwający w Europie kryzys gospodarczy przesłonił wszystko. Mimo tych wielu trudności Polsce udało się dobrze kierować płynącym statkiem o nazwie UE. Nie popełniono większych, zauważalnych błędów, na pokładach nie plotkuje się o polskich wpadkach, partnerzy są z rejsu zadowoleni - piszą dr Agnieszka Łada i dr Jacek Kucharczyk na portalu Gazety Wyborczej.


Po sześciu miesiącach żeglugi statek o nazwie UE pod polską banderą dopływa do portu, aby zmienić załogę na mostku kapitańskim. Na początku tego rejsu pisaliśmy ("Europa pod polską banderą"), że podczas jego trwania decydować o kursie będziemy wraz z innymi. Traktat z Lizbony podzielił władzę w Unii pomiędzy stałego Przewodniczącego Rady Europejskiej (który kieruje spotkaniami szefów rządów krajów członkowskich) oraz kraj sprawujący tzw. rotacyjną prezydencję (kierujący pracami Rady UE, a więc spotkaniami ministrów i innych urzędników, którzy przygotowują i/lub podejmują decyzje powierzone przez głowy państw i rządów). W dodatku, w ważnych dla nas kwestiach polityki zewnętrznej Unii decydującą rolę odgrywa Wysoka Przedstawiciel Catherine Ashton i podlegająca jej Europejska Służba Działań Zewnętrznych. Wysokie oczekiwania pod naszym adresem łączyły się więc z ograniczonymi możliwościami działania.

Cały tekst na portalu Gazety Wyborczej.
Zapisz się do newslettera
Newsletter