Aktualności

Tekst:

Instytut Spraw Publicznych

Podziel się

Biuletyn Kompas - Głosowanie u nad ustawą o zgromadzeniach publicznych


Wokół prezydenckiego projektu nowelizacji ustawy – prawo o zgromadzeniach publicznych narosło już wiele kontrowersji. Pierwsza wersja projektu została mocno skrytykowana przez organizacje pozarządowe, ekspertów, konstytucjonalistów, a także instytucje międzynarodowe, jak na przykład przez Organizację Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, która przygotowała na okoliczność prac na projektem specjalną ekspertyzę wskazując, że nie spełnia on wielu standardów międzynarodowych.

Wśród największych wad projektu wymienia się, między innymi, propozycję przepisów utrudniających organizację dwóch zgromadzeń w tym samym miejscu i czasie; obciążenie odpowiedzialnością i horrendalnymi grzywnami (nawet do 10 tys. zł) organizatora (nazwanego w ustawie przewodniczącym) zgromadzenia, za niezapewnienie bezpieczeństwa w trakcie wydarzenia, a uczestników za niestosowanie się do instrukcji przewodniczącego. Wątpliwości wzbudziły też przepisy mówiące o tym, że w zgromadzeniach publicznych nie mogą brać ludzie ubrani w sposób, który utrudniałby ustalenie ich tożsamości, czy terminy informowania o chęci organizacji zgromadzenia.

Wszystkie te oraz inne przepisy były kwestionowane także na gruncie argumentów natury konstytucyjnej – jako propozycje zmierzające do ograniczenia możliwości stosowania prawa obywatelskiego, a zarazem podstawowej formy partycypacji w życiu publicznym, jakim jest wolność zgromadzeń.

Przykładowo, konieczność ustalenia, kto będzie przewodniczącym zgromadzenia przy jednoczesnym nałożeniu na taką osobę ogromnej odpowiedzialności za przebieg demonstracji, pikiety, czy protestu może skutecznie zniechęcić do inicjowania zgromadzenia w ogóle. A bez przewodniczącego, zgromadzenie legalnie nie będzie mogło się odbyć. Poza tym już samo ustalenie, że to przewodniczący de facto ma odpowiadać za zachowanie porządku publicznego w ramach zgromadzenia, pod rygorem wysokiej kary finansowej, godzi w konstytucyjne zasady określoności prawa, czy proporcjonalności. Jest to również ewidentna próba zrzucenia na obywateli obowiązków, które spoczywają na państwie. Kto bowiem jak nie państwo i jego służby mają dbać o bezpieczeństwo i porządek publiczny?

Projekt, choć krótki (zaledwie parę stron z uzasadnieniem) jest więc naszpikowany przepisami, których wejście w życie drastycznie ograniczyłoby podstawowe prawa obywatelskie. Wspomnieć można jeszcze chociażby praktyczny brak możliwości odwołania się od odmowy na przeprowadzenie zgromadzenia. Ma to ogromne znaczenie nie tylko w przypadku dużych demonstracji organizowanych w Warszawie, które oglądamy w telewizji. Przede wszystkich jest to cios w aktywność obywatelską na poziomie lokalnym, gdzie wójtowie i prezydenci częstokroć wykorzystują każdy pretekst, żeby uniemożliwić mieszkańcom otwarte wyartykułowanie ich potrzeb, poglądów, a w szczególności krytyki wobec władzy samorządowej. Jeśli omawiana ustawa wejdzie w życie w obecnym kształcie, to właśnie na poziomie lokalnym w pierwszej kolejności odczujemy jej negatywne skutki.

Warto przy tym zaznaczyć, że z drugiej strony, skoro już ustawodawca zdecydował się na nowelizację ustawy o zgromadzeniach, to powinien też wypełnić luki, które również utrudniają skorzystanie w pełni z prawa do zgromadzeń. Taką luką jest na przykład brak regulacji dotyczących zgromadzeń spontanicznych. Ci, którzy dziś biorą udział w tego rodzaju wydarzeniach, choćby były jak najbardziej pokojowe, ryzykują oskarżenie o popełnienie wykroczenia i grzywnę.

Zastrzeżeń do projektu było i jest o wiele więcej. Pod naporem krytyki ugiął się w końcu sam prezydent, który zainicjował prace nad nowelizacją. W czerwcu zaapelował do posłów o wycofanie projektu spod obrad, ale Sejm uchwalił ustawę nieznacznie ją tylko poprawiając (usunięto na przykład przepisy dotyczące zakazu ubierania się w sposób utrudniający identyfikację). Jednak większa część kontrowersyjnych propozycji pozostała. Ustawa trafiła do Senatu, gdzie 25 lipca odbyła się plenarna dyskusja jej temat. Z jej przebiegu można wnioskować, że generalnie senatorowie wydają się bardziej krytyczni, jednak prawdopodobnie ustawa zostanie przyjęta przez Izbę Wyższą.

W kuluarach można usłyszeć, że politycy PO są bardzo zdeterminowani, żeby ustawę uchwalić. Jeśli tak się stanie, niewątpliwie zostanie ona zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego.

Autor: Grzegorz Makowski

Źródło: materiały własne



Tekst przygotowano w ramach projektu "Decydujmy razem. Wzmocnienie mechanizmów partycypacyjnych w kreowaniu i wdrażaniu polityk publicznych oraz podejmowaniu decyzji publicznych" współfinansowanego ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego. 



Zapisz się do newslettera
Newsletter