Pozycja Polski w Indeksie Percepcji Korupcji (CPI) za 2024 r. po raz kolejny spadła. To sygnał alarmowy: czas na przemyślaną politykę antykorupcyjną.
Dziś ukazała się kolejna edycja Indeksu Percepcji Korupcji, publikowanego corocznie przez Transparency International – czołową międzynarodową organizację zajmującą się przeciwdziałaniem korupcji. Polska zdobyła 53 punkty na 100-punktowej skali, na której „100” oznacza kraj o niskim ryzyku korupcji, a „0” – kraj silnie skorumpowany. Widać jak na dłoni, że w obszarze przeciwdziałania korupcji mamy jeszcze bardzo wiele do zrobienia.
W światowym rankingu wyprzedza nas nie tylko czołówka państw tradycyjnie będących championami rankingu, takich jak kraje skandynawskie, Singapur czy Nowa Zelandia, ale także Czechy, Kostaryka, Litwa, Słowenia czy Rwanda. Niepokoić może fakt, że ocena naszego kraju po raz kolejny spadła, co jest nieprzerwanym trendem od prawie 10 lat. Powinno to być donośnym sygnałem alarmowym dla rządzących, aby wreszcie potraktować sprawę walki z korupcją poważnie.
A jak wygląda krajobraz polityki antykorupcyjnej w Polsce i świadomość w tym zakresie? Można odnieść wrażenie, że problem korupcji w Polsce dawno się zakończył – biorąc pod uwagę skalę zainteresowania tematem.
Rząd nie wydaje się traktować tej kwestii priorytetowo. Od kilku lat nie mamy w Polsce żadnej programowej polityki antykorupcyjnej (ostatni rządowy program przeciwdziałania korupcji zakończył się w 2020 r.), mimo że obligują nas do tego zobowiązania międzynarodowe. Zaprezentowana propozycja likwidacji CBA może bardziej zaszkodzić niż pomóc idei skuteczniejszej walki z korupcji. Mimo niekwestionowanych przykładów instrumentalizowania CBA do politycznych celów, nie ma wątpliwości, że w Polsce potrzebna jest instytucja, która w sposób skuteczny i całościowy będzie działała w obszarze zarówno ścigania, jaki prewencji korupcji – a podział i rozproszenie zasobów CBA w zaproponowanym kształcie się do tego nie przyczyni.
Mamy istotne braki w zakresie ram prawnych służących przeciwdziałania korupcji: archaiczne regulacje dotyczące lobbingu, konfliktu interesów czy oświadczeń majątkowych, pełne luk przepisy dotyczące przejrzystości finansowania polityki czy dostępu do informacji publicznej. Przepisy to jednak nie wszystko – potrzeba nam także nowego impulsu w obszarze prewencji i edukacji. W Polsce od kilku miesięcy obowiązuje już ustawa dotycząca ochrony sygnalistów. Potrzeba intensywnej pracy u podstaw, żeby przepisy mogły zakorzenić się w publicznej świadomości i uczynić realną różnicę w polskich przedsiębiorstwach i instytucjach.