Apetyt na Europę

Podziel się

Obrona na Prezydencję


Według zapowiedzi ministra Dowgielewicza rząd ma w połowie marca debatować nad priorytetami polskiej Prezydencji w Radzie UE. Zakreślone w lipcu ubiegłego roku obszary priorytetowe, co naturalne, mogą ulec zmianie i dopiero na kilka tygodni przed 1 lipca znane będą ostateczne priorytety. Najprawdopodobniej na ich liście pozostanie wzmocnienie europejskiej polityki bezpieczeństwa i obrony. Mówił o tym ostatnio minister obrony narodowej.  W Warszawie wielokrotnie miałam okazję słyszeć powątpiewanie, czy taki wybór jest słuszny, i pytania, co się kryje pod tym hasłem. Inaczej w Brukseli. Kilka wysoko postawionych osób – ekspertów i dyplomatów – chwaliło polską decyzję. Zanim jednak przytoczę ich opinie, krótka historia działań Polski w tej dziedzinie.
     Pomysł wzmocnienia europejskiej polityki bezpieczeństwa i obrony padł w Chobielinie – i stąd znany jest trochę jako inicjatywa chobielińska. W posiadłości ministra Sikorskiego gościł minister Francji. Panowie wspólnie zapowiedzieli, że Polska i Niemcy będą współpracować w tej dziedzinie.

List Trojkata Weimarskiego - doceniana inicjatywa
     Kooperacja nabrała tempa w 2010 roku, kiedy to w kwietniu ministrowie spraw zagranicznych Trójkąta Weimarskiego (Polska-Niemcy-Francja) zaprezentowali inicjatywę, mającą na celu wzmocnić omawianą politykę. Plany przedstawiono jeszcze konkretniej w liście tych ministrów i ministrów obrony trzech krajów skierowanych do Wysokiej Przedstawiciel ds. Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa, Catherine Ashton w rok po wejściu w życie Traktatu z Lizbony w grudniu 2010. Pisali w nim o potrzebie podjęcia kroków mających zwiększyć potencjał Unii. Wspólna Polityka Obrony i Bezpieczeństwa, jak podaje list, musi się stać bardziej efektywna pod względem kosztów i jednocześnie bardziej wydajna. Ma to się dziać w pełnej komplementarności z NATO - w szczególności powinniśmy się opierać o partnerstwo między Europejską Agencją Obrony i Dowództwem Sił Sojuszniczych NATO ds. Transformacji. Jak podkreślał wówczas minister Sikorski, nie chodzi o tworzenie biurokratycznych struktur, tylko o zwiększenie zdolności, użycie grup bojowych i materialne zwiększenie bezpieczeństwa europejskiego. Mechanizm takiej wzmocnionej strukturalnej współpracy stworzył Traktat z Lizbony.
     Warszawa, Berlin i Paryż proponują w liście prowadzenie prac nad trzema elementami. Po pierwsze na szczeblu strategicznym, jak poprawić zdolność planowania i realizowania cywilno-wojskowych i wojskowych operacji oraz misji, opierając się o istniejące struktury. Po drugie - na szczeblu operacyjnym prace nad poprawą potencjału prowadzenia działań wojskowych. I po trzecie - na szczeblu taktycznym działanie nad zaadaptowaniem grup bojowych do potrzeb operacyjnych. Punkty te odnajdujemy na liście ministra Klicha, kiedy mówi o tym priorytecie Prezydencji.  Dodaje także wzmocnienie współpracy UE w dziedzinie obrony z partnerami na Wschodzie.
     List miał być zaczątkiem dyskusji w przededniu polskiej Prezydencji,  podczas której Polska planuje właśnie podjąć temat europejskiego bezpieczeństwa. Poparcie Francji i Niemiec pozwalało oczekiwać, że szanse na realizację tych zamiarów są znaczne. Dowodem na to było poparcie inicjatywy na Radzie Ministrów Spraw Zagranicznych UE kilka dni po wysłaniu listu – w połowie grudnia 2010. Ministrowie zobligowali wówczas Catherine Ashton, formalnie odpowiedzialną za politykę bezpieczeństwa UE, do podjęcia działań w celu realizacji pomysłów Polski, Niemiec i Francji.

Chwalone przygotowania do Prezydencji
     Moi rozmówcy bardzo pozytywnie oceniali inicjatywę zajęcia się przez Polskę tym tematem. Zauważali, że Wysoka Przedstawiciel nie jest w tym obszarze aktywna, poświęcając się raczej polityce zagranicznej. Ponad to twierdzili, że i tak to nie ministrowie obrony krajów członkowskich są tu decyzyjni. Impuls powinien wyjść z samej góry – od szefów państw i rządów. A tych skoordynować i zachęcić powinna właśnie Prezydencja rotacyjna.
 W ocenie brukselskich ekspertów podjęcie przez Polskę tematu europejskiej polityki obronnej pokaże, że Warszawa nie ciąży ku Stanom Zjednoczonym, jak to się czasami uznawało zwłaszcza w kwestiach bezpieczeństwa, lecz ma długofalowe plany dotyczące wzmocnienia tej polityki w UE. A to z kolei pokaże Polskę jako aktywnego gracza na arenie unijnej, troszczącego się o przyszłość Wspólnoty. Wybór takiego priorytetu jest więc, zdaniem ekspertów, doskonałą decyzją. Kontynuując wysiłki w tym obszarze, Polska musi jednak zapewnić sobie poparcie Wysokiej Przedstawiciel tak, aby po zakończeniu polskiej Prezydencji czuła się odpowiedzialna za kontynuowanie tej inicjatywy. Zwłaszcza, że kolejne Prezydencje rotacyjne: Dania, która nie uczestniczy w europejskiej polityce obronnej i Cypr nie będą z pewnością podejmować intensywnych działań w tym zakresie.
    Powyższe argumenty są przekonywujące. Także działania Polski w celu przygotowania „pola do działania” w czasie Prezydencji wydają się słuszne. Fakt, że List Weimarski jest znany i przyjmowany z uznaniem, świadczy dodatkowo o dobrym – konkretnym i efektywnym - funkcjonowaniu Trójkąta Weimarskiego. Oczywiście w obliczu kryzysu ekonomicznego aktywność w innych obszarach niż gospodarka nieco odejdzie na dalszy plan. Jednak, z drugiej strony, gdy jako kraj spoza strefy euro nie będziemy mogli znacząco wpływać na sprawy finansowe, to należy tworzyć i wykorzystywać szanse w innych dziedzinach.

     O zaangażowaniu Niemiec w inicjatywę świadczy artykuł sekretarza stanu w niemieckim MSZ opublikowany w jednej z gazet.

Przy okazji tego wpisu witam tych czytelników, którzy po raz pierwszy trafili na mojego bloga za pośrednictwem portalu www.Prezydencja2011.pl. Stałych Bywalców moich wpisów zapraszam zaś do odwiedzenia naszego nowego portalu!

Zapisz się do newslettera
Newsletter