„Rok ukraiński” oczami ekspertów z krajów Grupy Wyszehradzkiej
Podziel się
Migracje

„Rok ukraiński” oczami ekspertów z krajów Grupy Wyszehradzkiej


Zmęczenie i bezgraniczna determinacja


Miliony osób wyjechało w ubiegłym roku z Ukrainy do graniczących z nią krajów tzw. Grupy Wyszehradzkiej, czyli Polski, Węgier i Słowacji. Chociaż część uchodźców prędzej czy później udała się w dalszą podróż, liczba tych, którzy pozostają w regionie, jest jednak wysoka jak na lokalne standardy. Ponadto prawdą jest, że nawet osobom, które od początku zmierzały jechać dalej na zachód, należało zapewnić przynajmniej podstawową pomoc i wsparcie w pierwszych godzinach i dniach po ucieczce z domu, od jedzenia i picia, przez opiekę medyczną, po tymczasowe schronienie lub transport. Poradzenie sobie z pierwszymi chwilami kryzysu uchodźczego wymagało ogromnego wysiłku i współpracy struktur państwowych, sektora organizacji pozarządowych i wolontariuszy we wszystkich krajach przyjmujących.

Jak różniły się reakcje Polski, Węgier i Słowacji na masowe przybycie uchodźców w pierwszych dniach i tygodniach po wybuchu wojny? Czy możemy polegać na oficjalnie podanych danych, dotyczących liczby uchodźców? A jakie wyzwania stoją przed państwami Europy Środkowej, jeśli chodzi o integrację ukraińskich uchodźców w najbliższej przyszłości? Te i inne pytania omówiliśmy z sześcioma zagranicznymi specjalistami, którym temat przymusowej migracji Ukraińców jest bliski zarówno pod względem zainteresowań zawodowych, jak i bezpośredniego doświadczenia terenowego.

Zmiany w Polsce oceniła Anna Dolińska z warszawskiego Instytutu Spraw Publicznych, sytuację na Węgrzech skomentował Béla Soltész, ekspert ds. migracji z Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Loránda Eötvösa w Budapeszcie, który do niedawna pracował w organizacji pozarządowej Menedék. Kluczowe ustalenia ze Słowacji podsumowali eksperci z naszej „siostrzanej” organizacji People in Need – jej dyrektorka Andrea Najvirtová, szefowa działu programów społecznych Lenka Zápotocká oraz specjalistka ds. gromadzenia i oceny danych o uchodźcach z Ukrainy (oficer M&E) Romana Sládeková.



 
Visegrad Group/Rafał Załęski


Polska: reakcja władz i zdeterminowane społeczeństwo

 

„Granica polsko-ukraińska ma ponad pięćset kilometrów długości i sześć drogowych przejść granicznych. W momencie, gdy rosyjska agresja przerodziła się w otwartą wojnę, masowy przyjazd uchodźców nie był zaskoczeniem” – mówi ekspertka. Na granicy szybko utworzono punkty pomocy, zapewniając uchodźcom niezbędne minimum, od żywności, napojów i odzieży po zabawki dla dzieci, czy karmę dla zwierząt. Z tych miejsc ludzie byli następnie kierowani do ośrodków recepcyjnych, gdzie zapewniano im schronienie i bardziej zaawansowane formy pomocy. Przybycie uchodźców z Ukrainy w bezprecedensowy sposób zmobilizowało polskie społeczeństwo.

Kwestia, jaki status otrzymają ukraińscy uchodźcy w Polsce, i jakie świadczenia będą z tym związane, została rozwiązana w trybie ekspresowym. Już 7 marca wpłynął do sejmu projekt specustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa, a 12 marca 2022 roku została podpisana przez prezydenta. Dzięki tej ustawie uchodźcy uzyskali równe prawa z obywatelami Polski w dostępie do opieki zdrowotnej, systemu edukacji i rynku pracy. Przydzielono im też status ochrony czasowej na okres 18 miesięcy. Przez kilka pierwszych miesięcy, Ukraińcy mogli bezpłatnie korzystać z transportu kolejowego na terenie Polski. Wiele samorządów zrezygnowało również z opłat za transport publiczny.

 

Przybycie uchodźców z Ukrainy w bezprecedensowy sposób zmobilizowało polskie społeczeństwo. „Reakcja społeczeństwa obywatelskiego przerosła wszelkie oczekiwania”, mówi Anna Dolińska. Według niej powstał "masowy ruch obywateli-wolontariuszy, którzy ruszyli z pomocą na granicę, do ośrodków recepcyjnych czy na dworce", by pomóc przyjezdnym. Ludzie zapraszali Ukraińców do swoich domów, wpłacali pieniądze, oferowali transport”. Natychmiast zaangażował się też sektor non-profit, jak i wiele firm.


Najwcześniejsze badanie opinii publicznej przeprowadzone przez CBOS w marcu 2022 roku na reprezentatywnej grupie Polaków wykazało zdecydowanie pozytywne nastawienie do przyjmowania uchodźców z Ukrainy (94% respondentów było za, a tylko 3% przeciw). Autorzy analizy podkreślali, że stosunek do Ukraińców jest monitorowany od 2015 roku i nigdy wcześniej nie był tak jednoznacznie pozytywny. Dotyczyło to wszystkich grup społeczno-demograficznych, bez względu na poglądy polityczne, czy religijność. Wbrew przewidywaniom ekspertów, Polacy nadal są pozytywnie nastawieni do przyjmowania uchodźców. Najnowsze badania (CBOS, 12/2023,) przeprowadzone w styczniu 2023r., potwierdzają taką postawę. Zdecydowana większość Polaków (prawie 80%) opowiada się za kontynuowaniem pomocy dla Ukrainy i Ukraińców.
 


Podwójny standard


Otwarte ramiona, z jakimi Polska witała Ukraińców uciekających przed rosyjską agresją, oddają niestety tylko jedno oblicze polskiej polityki wobec uchodźców. – „Reakcja naszego rządu była dobra, ale niestety to był wyjątek” – mówi ekspertka. Choć państwo podaje Ukraińcom pomocną dłoń, nieco dalej na północ, na granicy z Białorusią, innym uchodźcom pozwala dosłownie umierać w lesie, dopuszcza się nielegalnych pushbacków i stawia zarzuty wolontariuszom, którzy próbują nieść pomoc humanitarną uchodźcom.

Więcej szczegółów o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej w artykule oko.press.


Węgry i Słowacja: (trochę) późno, ale lepiej niż wcale


Również władze na Węgrzech zareagowały szybko i jednoznacznie na masowe przybycie Ukraińców. Rząd ogłosił zamiar przyznania uchodźcom z Ukrainy statusu ochrony czasowej (ważnej przez rok) już w dniu inwazji, 24 lutego. Soltész zwraca uwagę, że stało się to pomimo ostrego programu antyimigracyjnego, który węgierski rząd realizuje od czasu kryzysu migracyjnego w 2015 roku.

Jednak długofalowy antyimigracyjny kurs rządu Orbána spowodował, że Węgrom niemal całkowicie zabrakło niezbędnych zdolności w obliczu masowego przybycia uchodźców. „Ośrodki recepcyjne zostały zamknięte w ostatnich latach. Jednocześnie zdemontowano mechanizmy integracyjne” – mówi Soltész. Według niego to organizacje pozarządowe i kościelne przez kilka tygodni udzielały pomocy materialnej na przejściach granicznych czy największych dworcach kolejowych.

Ostatecznie wsparcie ze strony państwa przyszło, ale z opóźnieniem. Rząd zarezerwował halę sportową w Budapeszcie w celu przyjmowania uchodźców. Udzielił też wsparcia finansowego organizacjom kościelnym i Czerwonemu Krzyżowi. Dystrybucja zakwaterowania w nagłych wypadkach zaczęła być zarządzana centralnie.
 

Pod koniec drugiego miesiąca od wybuchu wojny umocniła się w miarę stabilna współpraca między państwem, organizacjami kościelnymi, sektorem pozarządowym, a także kilkoma aktorami z zagranicy na poziomie lokalnym.

– podsumowuje Soltész. Według niego ta współpraca funkcjonuje do dziś.

Na Słowacji kryzys ostatecznie przyczynił się do poprawy relacji między sektorem organizacji społecznych a państwem. Działania tam również miały podobny przebieg na początku kryzysu. W pierwszych dniach po inwazji, oprócz ochotników, siłą napędową udzielanej pomocy były organizacje pozarządowe i gminy. Wspólnie zapewnili namioty i toalety, rozdawali koce, herbatę i jedzenie, zapewnili wsparcie psychospołeczne i koordynowali zakwaterowanie.

„Współpraca z departamentami państwowymi przebiegała wówczas raczej nieformalnie” – mówi Najvirtová.
 

„Ale organizacja i koordynacja pomocy państwa poprawiała się z dnia na dzień. Powstały centra rejestracji o dużej pojemności, system transportu i zakwaterowania czy regularna koordynacja na miejscu. Dzięki temu, że państwo stopniowo przejmowało koordynację pomocy, organizacje pozarządowe mogły skoncentrować swoje działania w regionach, jak i bezpośrednio na Ukrainie”.

W rezultacie, zdaniem Najvirtovej, kryzys przyczynił się do poprawy relacji między sektorem obywatelskim a państwem. Konkretnym rezultatem tego zbliżenia było przyjęcie memorandum 11 organizacji non-profit i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w sprawie współpracy i wspólnego planowania na wypadek dalszego pogorszenia się sytuacji uchodźców.


Uchodźcy w liczbach


Odpowiedzi ekspertów na pytanie, czy można ufać oficjalnym liczbom w szacunkach liczby przyjeżdżających uchodźców lub liczby tych, którzy pozostali, są różne. Np. w Polsce, liczba osób, które znalazły schronienie mniej więcej odpowiada statystykom Biura Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR). Liczbę ukraińskich uchodźców w Polsce można wywnioskować na podstawie rejestru numeru PESEL.

Zdaniem Béli Soltésza, węgierskie statystyki dotyczące uchodźców z Ukrainy komplikuje fakt, że nie wszyscy uchodźcy ubiegają się o ochronę czasową. Tysiące ludzi, którzy faktycznie uciekli przed wojną, pozostają w kraju na wizach pracowniczych, bezwizowych jako turyści (pobyt do 90 dni) lub na podstawie podwójnego obywatelstwa. Według Soltésza realistyczna liczba faktycznych uchodźców, niezależnie od statusu, wynosi od 50 do 100 tysięcy, czyli od półtora do trzech razy więcej niż oficjalne dane.

Liczba przyjazdów z Ukrainy od lutego 2022 r
(stan na 7 lutego 2023 r.)

 
Grafika: Rafał Załęski


Magnetyczna siła miast (i granic)


Rozmieszczenie uchodźców w poszczególnych krajach docelowych wcale nie jest zaskakujące: prędzej czy później większość przybyszów koncentruje się w stolicach lub metropoliach regionalnych, które oferują znacznie większe możliwości zatrudnienia, edukacji i różnego rodzaju pomocy społecznej w porównaniu do obszarów wiejskich czy małych miast.

Jednym z typowych zjawisk towarzyszących przymusowym przesiedleniom na całym świecie jest dążenie uchodźców do fizycznego pozostania blisko ojczyzny. Czy dotyczy to również Ukrainy? Sądząc po sytuacji w krajach, które monitorujemy, dzieje się tak tylko częściowo – konkretnie w dwóch na trzy państwa.
 

Na Słowacji, zdaniem ekspertów z People in Need, wyraźnie widać większą koncentrację uchodźców w pobliżu granicy z Ukrainą. „Jeżeli mają gdzie mieszkać i z czego żyć – nawet jeśli oznacza to pracę za niższą stawkę niż gdzie indziej – wolą zostać na wschodzie, aby pozostać w kontakcie z rodziną” – potwierdza Zápotocká.


Większa koncentracja uchodźców we wschodniej części kraju (z ważnym wyjątkiem stolicy) widoczna jest także w przypadku Węgier. Soltész wspomina w tym kontekście, że tendencja do jeżdżenia „wahadłowo” przez wspólną granicę jest szczególnie silna wśród osób posiadających podwójne obywatelstwo węgiersko-ukraińskie. Wielu z nich ma krewnych na sąsiednim Zakarpaciu i nieruchomości w regionie.

Z kolei w Polsce rozkład uchodźców jest mniej więcej równomierny. Dla Ukraińców osiedlających się w polskich miastach odległość od granicy z Ukrainą nie gra większej roli – wynikająca z tego koncentracja w miastach położonych w południowo-wschodniej Polsce, takich jak Lublin czy Rzeszów, oraz dalej na północ i na wschód, np. w Warszawie, Gdańsku i Szczecinie jest podobna.

Odnosząc się do kwestii wahadłowych migracji transgranicznych, w przypadku Polski zjawisko to jest tłumione przez szczególne ograniczenia prawne – Ukraińcy, którzy przyjechali do Polski po 24 lutego 2022 roku objęci są ochroną czasową, i jeśli wyjadą na terytorium Ukrainy na dłużej niż 30 dni, tracą prawo do statusu prawnego w Polsce. Przepisy są jednak nieprecyzyjne i zdarzało się, ze Straż Graniczna odmawiała Ukraińcom wjazdu z powrotem do Polski.

Z naszych informacji wynika, że w żadnym innym kraju Grupy Wyszehradzkiej nie ma podobnych ograniczeń.


Brak szczegółowych danych


W żadnym z badanych krajów państwo nie gromadzi szczegółowych danych jakościowych o uchodźcach. Publicznie dostępne są jedynie informacje o liczbie przekroczeń granicy państwowej oraz liczbie udzielonych wiz lub ochrony czasowej. Badania, które gromadziłyby i oceniały dane na temat cech społecznych i demograficznych populacji uchodźców – i które ostatecznie mogłyby pomóc tej populacji w lepszej adaptacji i integracji – pozostają domeną analityków z organizacji non-profit i środowisk akademickich.

Z punktu widzenia organizacji pozarządowych brak rzetelnych i szczegółowych danych jest jednym z czynników utrudniających im działania na rzecz lepszej integracji uchodźców. Romana Sládeková z People in Need widzi największe luki w danych dotyczących potrzeb uchodźców w zakresie wsparcia i usług społecznych czy dzieci, które pozostają częściowo lub całkowicie objęte ukraińskim systemem edukacji w trybie zdalnym.


Największe wyzwania? Pomoc materialna, psychologiczna oraz szkolenia językowe


Jakie wyzwania eksperci w dziedzinie adaptacji uchodźców uważają za najważniejsze? Ogólnie można powiedzieć, że problemy, z jakimi borykają się Polska, Węgry i Słowacja w związku z integracją uchodźców, są w dużej mierze identyczne z tymi, które spotykamy również w Czechach.

W przypadku Polski, ekspertka najpierw wspomina o potencjalnie niepewnej sytuacji osób, które z różnych powodów - od podeszłego wieku po zły stan zdrowia - pozostają zależne od finansowanych przez państwo form zbiorowego zakwaterowania.

Pod koniec stycznia 2023 roku weszła w życie nowelizacja specustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym, wprowadzająca zmiany, które mogą negatywnie wpłynąć na sytuację uchodźców w Polsce. Jedną z takich zmian jest to, że od marca 2023 r. uchodźcy mieszkający w obiektach zbiorowego zakwaterowania będą musieli ponosić część kosztów pobytu. Po 120 dniach od pierwszego wjazdu na terytorium Polski będą musieli pokryć 50% kosztów utrzymania (wyżywienia i zakwaterowania), ale nie więcej niż 40 zł na osobę za dzień. Po 180 dniach od pierwszego przekroczenia granicy, wymagany udział w kosztach wzrośnie do 75%, ale nie więcej niż 60 zł na osobę za dzień. To spowoduje, że osoby przebywające w tego typu ośrodkach zbiorowego zakwaterowania, które zazwyczaj z różnych przyczyn, takich jak np. niepełnosprawność, starość, bezradność, depresja, nie mogą sobie pozwolić na wyprowadzenie się, będą teraz skazane na bezdomność, pogłębiające się trudności finansowe i całkowitą zależność od pozarządowych organizacji pomocowych.

Duży problem ekspertka widzi np. w zakresie opieki psychologicznej dla nastolatków, którzy ucząc się zdalnie w ukraińskich szkołach pozostają wykluczone z życia społecznego i odizolowane od rówieśników. W obliczu nasilających się ataków na ukraińską infrastrukturę krytyczną, możliwość edukacji przez Internet staje się też kolejnym wyzwaniem. Niezwykle trudna jest również sytuacja matek z małymi dziećmi, którym bardzo trudno jest łączyć pracę z opieką nad dzieckiem ze względu na systemowy niedobór żłobków.

Zarówno słowaccy, jak i węgierscy eksperci dostrzegają cały szereg problemów i wyzwań w dziedzinie edukacji. Wśród pilnych potrzeb systemu edukacji na Słowacji Zápotocká wymienia zwiększenie przygotowania nauczycieli, poprawę bezpiecznego środowiska szkolnego, zaostrzenie ram merytorycznych i/lub rozwiązanie problemu egzaminów wstępnych.

Ze strony Węgier Soltész podkreśla kwestię nauczania języków. „Kursy węgierskiego są oferowane tylko przez kilka organizacji pozarządowych i wolontariuszy” – mówi. „Należy stworzyć ogólną strukturę w obszarze edukacji językowej i indywidualnego mentoringu. To powinno być tworzone i finansowane przez państwo.” Zdaniem Soltésza, biorąc pod uwagę chroniczne niedofinansowanie węgierskiej edukacji, konieczne jest oferowanie nauczycielom odpowiednich zachęt finansowych za dodatkową pracę związaną z ukraińskimi uczniami.

Trudna sytuacja materialna uchodźców, o której wspominała polska ekspertka w związku z zakwaterowaniem, pojawia się także w różnych wariantach w opisie sytuacji na Słowacji i Węgrzech. „Kwestią jest, ile osób będzie stać na czynsze komercyjne, kiedy skończy się wsparcie finansowe na mieszkania i nastąpi zmiana systemu standardowych świadczeń socjalnych”, mówi Zápotocká o rozwoju sytuacji na Słowacji. Jej zdaniem istnieje niebezpieczeństwo, że poziom życia ukraińskich uchodźców spadnie poniżej granicy ubóstwa. Pojawiająca się w takiej czy innej formie obawa związana jest z kwestią trwałości obecnej pomocy i wsparcia skierowanego do Ukrainy w obliczu trudności gospodarczych i ogólnego zmęczenia.

Soltész bez skrupułów powołuje się na wysokość pomocy finansowej, do której uprawnieni są ukraińscy uchodźcy na Węgrzech. Według niego, w tej chwili jest to około 60 euro na osobę miesięcznie dla dorosłych i 30 euro dla dzieci. „Takie sumy są zupełnie niewystarczające, nawet jeśli weźmie się pod uwagę dopłaty do mieszkań oraz bezpłatną edukację, opiekę zdrowotną i transport” – uważa ekspert. „Wsparcie powinno być co najmniej potrójne”.

Jako kolejny temat, który będzie wymagał podjęcia w dającej się przewidzieć przyszłości, Soltész wskazuje na dostosowanie statusu prawnego ukraińskich uchodźców. Mechanizm ochrony tymczasowej został początkowo uruchomiony na Węgrzech na okres jednego roku, z zastrzeżeniem przedłużenia ochrony w przypadku kontynuowania wojny. W tej chwili wydaje się jednak, że koniec konfliktu nie jest bliski. Poza tym, jak zaznacza Soltész, nawet gdyby wojna hipotetycznie skończyła się teraz, duża część Ukraińców nie wróciłaby do domu, choćby ze względu na skalę zniszczeń spowodowanych wojną. W przypadku posiadaczy ochrony czasowej należy zatem zacząć myśleć o przejściu na status rezydenta długoterminowego, np. podobnego do statusu „klasycznych” uchodźców, czyli osób ubiegających się o azyl i posiadaczy ochrony uzupełniającej.


Aktualna ważność ochrony czasowej w krajach V4 (Grupy Wyszehradzkiej)


Czechy – do 31 marca 2024 roku

Słowacja – do 4 marca 2024 roku

Polska – do 24 sierpnia 2023 roku

Węgry – do 4 marca 2023 roku


W momencie publikacji artykułu na stronie węgierskich władz nie można było znaleźć informacji o przedłużeniu ważności ochrony czasowej. Strona internetowa Urzędu Imigracyjnego zawierała jedynie krótkie oświadczenie, że „od posiadaczy ochrony czasowej nie są wymagane żadne działania w celu przedłużenia ich statusu po 4 marca 2023 r.”.

Pojawiająca się w takiej czy innej formie obawa związana jest z kwestią trwałości obecnej pomocy i wsparcia skierowanego do Ukrainy w obliczu trudności gospodarczych i ogólnego zmęczenia. „Zauważamy, jak w społeczeństwie narasta opór wobec uchodźców”, Zápotocká opisuje sytuację na Słowacji. Jako pierwsze na liście największych wyzwań wymienia udaną akceptację Ukraińców przez większość.

Polacy nadal będą skłonni pomagać Ukraińcom - uważa polska ekspertka. Jednak recesja gospodarcza i rosnące ceny już im ciążą, i na pewno przełożą się na możliwość wspierania uchodźców. Aby pomoc materialna utrzymywała się na dotychczasowym poziomie, potrzebne są zmiany systemowe i programy wsparcia ze strony rządu – ocenia ekspertka. Polskie społeczeństwo i organizacje pozarządowe będą mogły sobie pozwolić na bieżące wydatki coraz mniej.

Przedruk artykułu autora: Jakub Andrle, z People in Need, Czechy: https://www.clovekvtisni.cz/unava-i-bezmezne-odhodlani-ukrajinsky-rok-v-zemich-v4-ocima-expertu-10018gp
Tłumaczenie: Anna Dolińska


Foto: Elekes Andor/Wikimedia Commons




 
Zapisz się do newslettera
Newsletter