Aż 270 przedstawicieli samorządów, instytucji naukowych i organizacji pozarządowych apeluje do premier Szydło i całego rządu, aby odrzucili nowelizacje ustaw dotyczących ochrony środowiska. Sygnatariusze podkreślają, że przyjęcie proponowanych regulacji oznacza centralizację systemu zarządzania przyrodą i degradację dotychczasowego dorobku.Pod apelem podpisał się również dr Jacek Kucharczyk, prezes Instytutu Spraw Publicznych.
W poniedziałek, 9 stycznia na łamach „Rzeczpospolitej” ukazał się list otwarty do szefowej polskiego rządu. Tuż przed pierwszym czytaniem poselskiego projektu nowelizacji ustawy Prawo ochrony środowiska Polacy zgłaszają swój sprzeciw wobec proponowanych zmian. Według nowych przepisów marszałkowie województw stracą możliwość nadzoru nad Wojewódzkimi Funduszami Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Zgodnie z przedstawioną propozycją Minister Środowiska będzie decydował o składzie rad nadzorczych WFOŚiGW, które ustalają priorytety środowiskowe i rozdzielają środki na ustalone wcześniej cele. Wspomniane fundusze staną się zatem instrumentem polityki rządu.„Proponowane zmiany są bardzo niebezpieczne. Skutki w ten sposób podejmowanych decyzji mogliśmy obserwować na przykładzie Krakowa i Małopolski, gdy Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, nadzorowany przez ministra Jana Szyszkę, odmówił wsparcia programu poprawy jakości powietrza w tym regionie. Rocznie ponad 45 000 Polaków przedwcześnie umiera z powodu zanieczyszczenia powietrza, a Ministerstwo Środowiska uznało, że są inne priorytety” – przypomina dr hab. Zbigniew Karaczun, prof. SGGW, wiceprezes Polskiego Klubu Ekologicznego Okręgu Mazowieckiego, ekspert Koalicji Klimatycznej.
Do tej pory o stanowiska w WFOŚiGW mogli ubiegać się również przedstawiciele ekologicznych organizacji pozarządowych oraz dyrektorzy i wicedyrektorzy urzędów marszałkowskich. Nowe przepisy nie przewidują takiej możliwości, co oznacza, że w funduszach będą zasiadać niemal wyłącznie eksperci powołani przez Ministra Środowiska. Wymienione zmiany to dopiero czubek góry lodowej. Procedowane projekty zakładają również likwidacje Generalnej i Regionalnych Dyrekcji Ochrony Środowiska i powołanie na ich miejsce nowej instytucji – Krajowego Zarządu Zasobów Środowiskowych. Zaplanowano także zniesienie kontroli nad działaniem Lasów Państwowych, które przestaną być objęte nadzorem publicznym. Będzie to dotyczyło również terenów, które leżą na obszarze Natura 2000. Sygnatariusze uznają, że jest to projekt faktycznego „sprywatyzowania” dóbr publicznych przez jedno przedsiębiorstwo. Znacząco zostanie również ograniczona zasada uspołecznienia zarządzania ochroną środowiska.
Proponowane zmiany są sprzeczne z regulacjami Unii Europejskiej i Konwencji z Aarhus, których Polska jest stroną. Wprowadzenie tych przepisów może oznaczać zablokowanie możliwości korzystania przez nasz kraj z funduszy europejskich. Będzie to dotyczyć przede wszystkim inwestycji wymagających przygotowania ocen oddziaływania na środowisko.
Spore wątpliwości budzi również tryb prac. Pod koniec 2016 roku Ministerstwo Środowiska zaproponowało premier Beacie Szydło zmiany w kilku aktach prawnych z zakresu ochrony środowiska . Po ujawnieniu tej korespondencji przez Greenpeace Polska, resort wyparł się prac nad nowelizacją. Niedługo po całym zdarzeniu do Sejmu złożono dwa poselskie projekty, zawierające zmiany proponowane wcześniej przez wspomniane ministerstwo. Nie przeprowadzono konsultacji społecznych ani nie próbowano ich omówić z ekspertami od ochrony środowiska czy przedstawicielami władz lokalnych i regionalnych. Krótko mówiąc, zmiany w przepisach wprowadza się w sposób niejawny, tylnymi drzwiami.
„Za błędne decyzje jednego człowieka zapłacą wszyscy Polacy, którzy będą zmuszeni żyć w zdegradowanym środowisku” – podsumował prof. Zbigniew Karaczun.
Wśród sygnatariuszy listu znajdują się m.in. marszałek województwa zachodniopomorskiego, prezydent miasta Słupska, wiceprezydent Warszawy, czterech byłych ministrów środowiska, członkowie Polskiej Akademii Nauk, rektorzy i dziekani z kilku uniwersytetów, prezesi i członkowie zarządów kilkudziesięciu organizacji pozarządowych.
By zapoznać się z treścią listu kliknij TUTAJ
(Artykuł pochodzi ze strony Polski Klub Ekologiczny Okręg Mazowiecki)