Aktualności

Podziel się
Europa

Nowy ruch lewicowy szansą na odebranie zwolenników populistycznej AfD?


Niemiecka lewica od dłuższego już czasu zmaga się z pytaniem, co może zaoferować wyborcom, aby (od)zyskać poparcie. Tym bardziej, że populistyczna Alternatywa dla Niemiec wcale nie jest czysto prawicowa w swoich hasłach.


Pytanie o przyszłość lewicy w Polsce, które przed wyborami nabiera znaczenia, nie jest odosobnione. Także niemiecka lewica od dłuższego już czasu zmaga się z pytaniem, co może zaoferować wyborcom, aby (od)zyskać poparcie. Tym bardziej, że populistyczna Alternatywa dla Niemiec wcale nie jest czysto prawicowa w swoich hasłach, lecz skutecznie odwołuje się do socjalnych wartości bliskim lewicy.

Skutek - w wyborach do Bundestagu rok temu znaczne przepływy elektoratu nastąpiły nie tylko z CDU (około miliona wyborców), ale i SPD (trochę ponad pół miliona) i Die Linke (Partia Lewica - prawie pół miliona). Propozycją dla „zwykłego obywatela”, borykającego się z wysokimi kosztami życia, niepokojącego się o swoją przyszłość, pracę, warunki socjalne i nieczującego zainteresowania ze strony elit ma stać się nowy ruch lewicowy „Aufstehen” - „Powstań”, który formalnie zaprezentowano w zeszłym tygodniu.

Lewicowe hasła z nutką prawicowości

Obok źle funkcjonujących szkół, ubóstwa, czy wysokich czynszów, jako problemów, z którymi obecny rząd i klasa polityczna nie walczy, ruch sprzeciwia się także wszelkim objawom rasizmu czy antysemityzmu. Jednocześnie jednak przyznaje, że „rozwój w obszarze migracji” przyczynił się do zasiania niepewności w społeczeństwie.

Twórczyni ruchu Sahra Wagenknecht tłumaczy potrzebę powstania nowego tworu faktem, że w Niemczech zagrożona jest demokracja, gdyż wielu obywateli nie czuje się reprezentowanych przez obecną klasę polityczną. Powołuje się przy tym na dane, mówiące, iż 40 proc. ludzi zarabia mniej niż 20 lat temu.

Gdzie dostrzega bezpośredni związek między tymi tendencjami, już nie wyjaśnia. Równocześnie diagnozuje, że brak poczucia wpływu i złość stwarzają podatny grunt dla nienawiści i nietolerancji. Według niej, szukający alternatyw dla obecnej sytuacji obywatele, skręcają więc w prawo, popierając Alternatywę dla Niemiec czy maszerując z prawicowymi ekstremistami. Protestują jednak przede wszystkim przeciwko własnej nędzy. Nowy ruch chce, więc dać takim osobom możliwość wyboru innej, nie prawicowej opcji.

Na powstałej już w sierpniu stronie internetowej można obejrzeć filmiki, oddające głos właśnie przeciętnym obywatelom. W krótkich materiałach narzekają oni na problemy codzienności, których obecna polityka nie rozwiązuje i zgłaszają postulaty, czego by sobie życzyli. Strona www.aufstehen.de umożliwia także rejestrację, czyli przyłączenie się do ruchu. Obecnie (miesiąc od udostępnienia strony) z tej możliwości skorzystało już prawie 110 tysięcy osób.

Oddolny ruch założony od góry

I właśnie te ponad sto tysięcy, według inicjatorów, jest „członkami założycielami ruchu”. Mocne podkreślenie tego faktu ma swoje powody. Inicjatorką ruchu jest, bowiem Sahra Wagenknecht, obecnie przewodnicząca frakcji partii Die Linke w Bundestagu, a więc jak najbardziej przedstawicielka obecnych partyjnych elit. Dodatkowo, prywatnie żona Oskara Lafontaine, obecnie polityka już nieaktywnego w „wielkiej polityce”, ale kiedyś wiele w niej mieszającego. To właśnie Lafontaine, po byciu szefem SPD i ministrem z jej ramienia, dokonał rozłamu w socjaldemokracji i powołał do życia partię Die Linke.

Sahra Wagenknecht, jako szefowa frakcji pociągająca tam za wiele sznurków, nie raz pokazała jednak, że z partią tą nie zawsze jej po drodze. Inne zdanie niż ugrupowanie miała chociażby w sprawie polityki migracyjnej, krytykując zasadę „otwartych drzwi”. Pytanie, czy nowy ruch ma być dla niej (mąż i tu pozostaje w cieniu, to ona jest twarzą „Aufstehen”) trampoliną i sposobem założenia nowego ugrupowania, pozostaje otwarte. Sama Wagenknecht twierdzi, że jako ruch oddolny, sam zadecyduje o kierunku rozwoju. Pewne jest dla niej jedynie, że postrzega go jako szansę dla tych, którym bliskie są ideały lewicowe i lewicowo-liberalne, do połączenia sił. Stąd głosi jego otwarcie na przedstawicieli wszystkich lewicowych partii.

Ma łączyć, więc … dzieli

Ci jednak nie garną się do inicjatywy. Pośród około 80 osób, które dołączyło pierwotnie do idei: artystów, polityków, ekspertów, działaczy związków zawodowych, niewiele jest nazwisk, które są znane przeciętnemu Niemcowi. Pojedynczy figurujący na liście politycy z SPD, partii Die Linke czy Zielonych to, co najwyżej drugi garnitur tych ugrupowań, znani raczej z haseł niepopularnych wewnątrz partii.

Ich szefostwo dystansuje się natomiast od ruchu lub wręcz ostro krytykuje jego ideę, jako sposób na pogłębianie podziałów na lewicy. To, co w założeniu miało być pomostem, dzieli. Także proste połączenie postulatów, prezentowanych przez mniejszości z różnych stron, nie doprowadzi do jednolitego tworu.

Nie każdy ruch jest francuskim En Marche, nie każdy inicjator Macronem

Stąd pytanie o trwałość idei i szanse na rozrost inicjatywy jest słuszne. Wprawdzie pierwsze tysiące zainteresowanych mogły napawać optymizmem, ale do realizacji hasła: „Powstań to ruch dla milionów nie dla miliarderów” jeszcze daleko. Tym bardziej, że nie wiadomo, kto i jak ma dalej rozwijać pomysły. Te - dotyczące samego ruchu i postulatów zmiany niemieckiej polityki - są zbierane poprzez stronę internetową, ale sami jej twórcy przyznają, że nie zostało ustalone, co z tymi głosami ma się dalej stać.

Sama rejestracja przychodzi łatwo, napisanie komentarza online też, jednak zatrzymanie zwolenników i ich aktywizacja „w realu” są już o wiele trudniejsze. Wprawdzie sukcesy Macrona we Francji czy zwolenników Brexitu w Wielkiej Brytanii mogą napawać pewną nadzieją, że ruchy społeczne mają szanse, jednak porównywanie tych zjawisk z „Aufstehen” nie jest zasadne - nie tylko, dlatego, że Niemcy nie czekają w najbliższych miesiącach wybory federalne, mogące być motywacją do jednoczenia się wokół konkretnej inicjatywy. Sahra Wagenknecht, której nie można odmawiać pewnej charyzmy, też nie od razu może być postrzegana jako niemiecki Macron.

Jednak przede wszystkim programowo „Aufstehen” jest zbiorem zbyt wielu różnych haseł. Mimo tego, że ma na celu odebranie głosów AfD i czerpie z rezerwuaru osób, które chcą się przeciwstawiać nacjonalizmowi oraz radykalnej prawicy, nieraz z AfD zlewa się programowo. Czy odniesie sukces jest, więc wątpliwe. Wiele zależy jednak nie tylko od samej Wagenknecht czy motywacji rejestrujących się na portalu osób, ale i od politycznego kontekstu.


Projekt realizowany wspólnie z Fundacją Konrada Adenauera w Polsce 

Zapisz się do newslettera
Newsletter