Aktualności

Tekst:

Instytut Spraw Publicznych

Podziel się

Goodbye Schengen: Czy granice w Europie powrócą z powodu kryzysu uchodźczego?


4 lipca w Warszawie odbyła się dyskusja ekspertów i ekspertek ze świata nauki, polityki i społeczeństwa obywatelskiego w celu na temat obecnego kryzysu strefy Schengen. Była to już trzecia debata z cyklu "Pytania o Europę", organizowana przez Instytut Spraw Publicznych oraz Fundację im. Friedricha Eberta. Partnerami tej debaty były Ambasada Republiki Federalnej Niemiec oraz Ambasada Republiki Austrii.

Warszawa. Wstęp do dyskusji wygłosił Roland Feicht (FES), który w swojej wypowiedzi zawarł stwierdzenie, że jeśli strefa Schengen przestałaby działać, przestałaby działać również Europa, ponieważ regiony, które najwięcej zyskały na integracji europejskiej, byłyby najbardziej stratne. Jacek Kucharczyk (ISP) przestrzegł przed, pożądanym przez niektórych w Polsce, ryzykiem izolacji państwa w obliczu aktualnego kryzysu i niepewności w Europie. Przy tym szczególnie zagłębił się w niebezpieczeństwa płynące z tworzenia "równoległej rzeczywistości", która - tworzona przez populistów - powinna być odczarowana przez fakty i dyskusje.

04 07 2016

Następnie Ambasador Republiki Federalnej Niemiec, Rolf Nikel, odniósł się do wyników referendum w sprawie Brexitu; jego zdaniem, wynik ten nie wpływa w żaden sposób na istnienie UE, należy jednak się nad nim dogłębnie zastanowić. Zdaniem Ambasadora, Unia Europejska powinna się zmienić, a szczególnie zaangażować się intensywniej w tworzenie nowych miejsc pracy, więcej inwestować oraz chronić swoich obywateli i swoje obywatelki przed zagrożeniami, zarówno zewnętrznymi, jak i wewnętrznymi i informować o swoich działaniach Równie ważne jest, aby UE udowadniała, że jest w stanie podjemować skuteczne działania w zakresie migracji i wewnętrznej mobilności. Według Ambasadrora Niemiec, należy skutecznie udzielać prawa azylu dla osób prześladowanych, ale jednocześnie granice zewnętrzne UE powinny być chronione, aby zachować możliwość swobodnej mobilności wewnątrzwspólnotowej. Zaznaczył on, że Europa stoi obecnie na rozdrożu pomiędzy kontynentem z granicami a kontynentem, który dzieli się uchodźcami w sposób sprawiedliwy.

Thomas M. Buchsbaum, Ambasador Republiki Austrii w Polsce, na początku swojego przemówienia podkreślił, że Austria jest przekonanym członkiem zarówno strefy Schengen, jak i strefy euro. Zdaniem Ambasadora stanowią one największe osiągnięcia Europy i są dla Austrii nieodwracalne. Ten dobytek musi być jednak odpowiednio administrowany, wraz ze wszystkimi wynikającymi z tego konsekwencjami.. Ambasador zaznaczył, że nikt nie powinien ginąć na granicach Europy. Jak długo jednak brakować będzie wspólnych rozwiązań dla utrapień Europy, tak długo pojedyncze państwa będą musiały działać same ze swoimi partnerami. Wspólna deklaracja Austrii oraz jej partnerów z Europy Środkowej i Wschodniej dotycząca regulacji strumieni migracyjnych jest dla Ambasadora przykładem wybiórczej współpracy w tej dziedzinie. Pod koniec swojej wypowiedzi, Ambasador Buchsbaum opowiedział się za ponownym wejściem w życie zaktualizowanego Układu z Schengen. Unia Europejska powinna być w tej dziedzinie bardziej efektywna, a także działać bardziej przejrzyście, aby zwalczyć rozwój nacjonalizmów i populizmu w Europie.

Po wypowiedziach ambasadorów rozpoczęła się dyskusja panelowa, moderowana przez dziennikarkę Agnieszkę Lichnerowicz (TOK FM), poruszająca temat reformy wspólnej polityki azylowej UE. Dużo uwagi poświęcono porozumieniu UE-Turcja. W sposób szczególnie kontrowersyjny dyskutowane były związane z nim mechanizmy podziału uchodźców oraz trudności w ich implementacji. Kristof Bender z Europejskiej Inicjatywy na Rzecz Stabilności zaznaczył, że chociaż porozumienie z Turcją osiągnęło swój cel - obniżyło liczbę ludzi uchodzących do UE - to umowa ta jest obecnie bardzo krucha. Jego zdaniem jest to spowodowane przede wszystkim tym, że Grecja bardzo wolno wdraża postanowienie zawarte w porozumieniu, a kraje Unii, wbrew porozumieniu, nie chcą dobrowolnie przyjmować uchodźców z Turcji. Kolejny problem stanowią trudności związane z liberalizacją wiz. Bender nie uważa jednak, jakoby często cytowana reforma ustawy antyterrorystycznej w Turcji była powiązana z sytuacją praw człowieka w tym kraju i miałaby na nią miarodajnie wpłynąć. Odniósł się on jednak do wyliczeń, według których przyszły mechanizm relokacji jest niewystarczający. Według niego, kraje Europy Południowej muszą zostać odciążone w większym zakresie, jednak jednocześnie brakuje Unii mechanizmu interwencyjnego, za pomocą którego można by przeprowadzić, w takich przypadkach jak chociażby grecki, kontrolę postępowania.

Roderick Parkes z Instytutu Unii Europejskiej Studiów nad Bezpieczeństwem również zwrócił uwagę na to, że porozumienie UE-Turcja oparte jest na wspólnym interesie, zauważył jednak, że są takie kraje Unii, które jak tylko spadła liczba migrantów i migrantek, przestały się ze sobą zgadzać i nie współpracują w wystarczającym stopniu. Zaznaczył, że umowa z Turcją będzie funkcjonować tak długo, jak Unia i Turcja będą ze sobą kooperować. Wskazał on na 3 ważne punkty: po pierwsze, reforma procesu mechanizmu europejskiego przebiega za szybko, ponieważ większość ustaleń została zmieniona zanim jeszcze rozpoczęła działać. Po drugie, należy świadomie odnaleźć się w obecnym położeniu świata oraz sprostać wyzwaniom z niego wynikającym. Jego zdaniem, siła oddziaływania europejskiego modelu demokracji oraz gospodarki rynkowej, a co za tym idzie - pozycja Unii - zmalała. Po trzecie, prawdziwym problemem Polski i krajów Grupy Wyszehradzkiej jest przyjmowanie w sposób prawnie niejasny obywateli i obywatelek Ukrainy. Należy, zdaniem Parkesa, znaleźć rozwiązanie dylematu, z którego wynika, że kraje te z jednej strony nie zgadzają się na obowiązujący mechanizm relokacji, ale z drugiej strony nie proponują alternatyw.

Ann-Carin Öst z Biura Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR) w Polsce zaznaczyła, że urząd ten nie jest stroną porozumienia i przytoczywszy wielkość 2,7 miliona uchodźców w Turcji zwróciła uwagę, że w tym przypadku nie chodzi tylko o liczby, a przede wszystkim o ludzi. W tym kontekście poprosiła ona o więcej zrozumienia również dla kłopotów i problemów samej Turcji. Öst przypomniała, że ONZ wcześniej przedstawiła programy regionalnego zakwaterowania uchodźców, jednak wsparcie finansowe jej członków okazują się niewystarczające. Poza tym, UNHCR wychodzi z założenia, że 1 milion osób z krajów sąsiadujących z Syrią musi zostać przesiedlonych. Jednocześnie wskazała ona na rolę Europy, która postrzegana jest na świecie jako wzór. Ludzie w takich krajach jak Kenia, które obecnie również muszą mierzyć się z wyzwaniem, jakim jest duża liczba uchodźców, szczegółowo obserwują, jak zachowuje się Europa. Öst podkreśliła, że Konwencja genewska dotycząca statusu uchodźców musi być przestrzegana, a ONZ poparłaby harmonizację ustawodawstwa dot. azylantów w Europie, jeżeli na jego podstawie osoby te byłyby traktowanie nie gorzej.

Rafał Rogala, Szef Urzędu ds. Cudzoziemców podkreślił, że Polska zasadniczo popiera reformy systemu azylowego UE, niemniej nie może zaakceptować mechanizmu relokacyjnego w obecnej formie. Jego zdaniem, w dotychczasowych kryteriach obliczania ilości uchodźców, jaką kraj powinien przyjąć, nie wzięto pod uwagę różnorodności kulturowej Europy. Nie zwrócono także uwagi na polskie zaangażowanie w temacie kryzysu na Ukrainie oraz związanych z nimi ruchami migracyjnymi. Rogala postulował również powrót do ustaleń Konwencji dublińskiej. Błędem było niespełnianie jej postanowień przez Grecję oraz brak pomocy innych krajów Europy w jej realizacji. Uważa on, że migranci i migrantki powinni poczynać odpowiednie postępowania jeszcze przed dostaniem się na terytorium Europy. W ten sposób mogliby oni uniknąć niebezpiecznej drogi przez Morze Śródziemne. Szef Urzędu nie był jednak w stanie złożyć obietnic ani podać liczb dotyczących ewentualnej ilości osób, którą Polska miałaby przyjąć w ramach mechanizmu relokacji. Należy wziąć pod uwagę fakt, że Polska nie ma prawie doświadczenia w zakresie integracji oraz że brakuje wsparcia społeczeństwa w postaci zwiększenia środków na działalność Urzędu.

Podczas drugiej części wydarzenia, wybitni paneliści i panelistki dyskutowali o społecznych oraz ekonomicznych konsekwencjach porzucenia Układu z Schengen. Jako pierwszy przemówił Gabriel Febelmayr z Instytutu IFO w Monachium, który był zdania, że chociaż granice stanowią swoiste przeszkody, które muszą w jakiś sposób pokonywane, tak za iluzję uznał wyobrażenie dobrze funkcjonującego państwa dobrobytu bez odpowiedniego ograniczenia na zewnątrz. Za odbiegające od rzeczywistości uznał wyliczenia kosztów związanych z ewentualnym przywróceniem kontroli granicznej, bo to kraje z pogranicza strefy Schengen byłyby o wiele bardziej poszkodowane niż kraje położone centralnie. Zamknięcie granic wzdłuż tzw. trasy bałkańskiej nie przyniosłyby większych obciążeń ekonomicznych dla strefy Schengen jako całości. Całkowity upadek tej strefy przyczyniłby się jednak do 04 07 2016znacznego wzrostu tych kosztów. Stefan Stantejsky, przedstawiciel Austriackiej Izby Handlowej dodał, że wskutek wprowadzenia granic, najbardziej poszkodowane byłyby przedsiębiorstwa transportowe. Poważnie ucierpiałaby także turystyka oraz osoby dojeżdżające codziennie przez granicę. Taki obrót spraw kosztowałoby sam przemysł transportowy 2,5 miliona euro dziennie. Michael Kern z Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej zwrócił uwagę na handel polsko-niemiecki, którego wartość wynosi ok. 100 miliardów rocznie, któremu przywrócenie kontroli granicznych mogłoby zagrozić. Według niego, problem istniałby przede wszystkim w powstałych wskutek przywrócenia granic niepewności związanych głównie z przemysłem i ważnym dla tej dziedziny gospodarki kwestii dostarczania produktów na czas. Odbiłoby się to niekorzystnie na chęci inwestowania. Dla Katarzyny Szymielewicz, przewodniczącej Fundacji Panoptykon, ciężko jest wyobrazić sobie wszystkie skutki zamknięcia granic. Jej zdaniem, należy zwrócić uwagę również na skutki psychologiczne, czyli granice w głowach, które musiałyby być od nowa postawione i zmniejszałyby mobilność ludzi. Przywrócenie granic postawiłby pod znakiem zapytania kwestię tożsamości europejskiej, która powstawała bardzo powoli i mozolnie. Należy zwrócić uwagę na to, że obecny kryzys nie ma jedynie czysto ekonomicznych następstw, ale niesie za sobą również skutki społeczne. Również prof. Witold Orłowski z Akademii Finansów i Biznesu Vistula zaznaczył, że koniec strefy Schengen wpłynąłby niezmiernie negatywnie na integrację europejską. Również on jest zdania, że społeczne następstwa byłyby o wiele bardziej poważne, niż ekonomiczne. Strefa Schengen uznawana jest według niego za jedność wraz z postępem integracji europejskiej, jednak obecnie, po referendum w sprawie Brexitu, takie postrzeganie może być zagrożone. Zdaniem prof. Orłowskiego, należy lepiej chronić granic zewnętrznych, aby zapewnić obywatelom i obywatelkom lepsze poczucie bezpieczeństwa, aby nie mieli oni strachu przed ideą wolności, jaką zapewnia Schengen.

Żródło: http://www.feswar.org.pl/fes2009/08raport/04_07_2016pl.php

Zapisz się do newslettera
Newsletter