Dostęp do informacji to jedno z podstawowych uprawnień obywatelskich, a jednocześnie warunek niezbędny do tego, aby móc brać aktywny udział w życiu publicznym. Z perspektywy partycypacji publicznej regulacje prawne w tym obszarze mają więc szczególne znaczenie. Chociaż w Polsce od 2001 roku obowiązuje ustawa o dostępie do informacji publicznej, ma ona wiele wad. Na przykład, dualizm procedur odwoławczych w przypadku odmowy udostępnienia informacji publicznej – gdy instytucja robi to ze względu na dane osobowe, odwołujemy się do sądu powszechnego, gdy robi to powołując się na konieczność zachowania tajemnicy państwowej odwołujemy się do sądu administracyjnego. Wśród wad wymienić należy również brak jednoznacznego katalogu ograniczeń w dostępie do informacji, niedoskonałą definicję informacji publicznej i brak szczegółowych uregulowań dotyczących obrotu tak zwanymi przetworzonymi informacjami publicznymi (np. danymi statystycznymi, które pozostają w gestii instytucji publicznych).
Impuls z Brukseli
Braki w naszej ustawie o dostępie do informacji publicznej wytykała nam już Komisja Europejska. Pod koniec 2008 roku przeciwko Polsce rozpoczęto nawet postępowanie, w związku z niepełnym wdrożeniem dyrektywy 2003/98/WE, dotyczącej wspólnych warunków ponownego wykorzystywania informacji wytworzonych, zgromadzonych i dzielonych przez organy publiczne w Unii.
W odpowiedzi na te naciski rząd rozpoczął prace nad wprowadzeniem zmian. Niestety, nie postępowały one zbyt szybko i od samego początku budziły kontrowersje. Pod koniec kadencji prace nagle nabrały tempa. Przyspieszenie jest o tyle dziwne, że czasu na przeprowadzenie tej nowelizacji było aż nadto i od dawna było wiadomo, czego brakuje istniejącym regulacjom. Co zawiera rządowy projekt?
Co zmieni nowelizacja ustawy o dostępnie do informacji publicznej?
Przedmiot ustawy, wbrew pozorom, jest dość skomplikowany. W tej wiadomości ograniczymy się jedynie do paru najważniejszych rozwiązań i problemów. Otóż główna zmiana polega na wprowadzeniu do ustawy pojęcia „ponownego wykorzystania informacji publicznej” (np. danych gromadzonych przez różne instytucje, raportów, ekspertyz, etc., których udostępnianie w aktualnym stanie prawnym jest problematyczne).
Zgodnie z literą projektu, polega ono na wykorzystaniu informacji publicznych w celach innych, niż ich pierwotne, publiczne przeznaczenie. Chodzi o to, aby zagwarantować obywatelom możliwość operowania różnego rodzaju danymi, które są wytwarzane za ich pieniądze, które płacą państwu jako podatnicy. Nie ważne przy tym jest, czy przetwarzanie informacji ma mieć cele komercyjne, niekomercyjne, hobbystyczne, czy pro-publiczne. Najważniejsza jest wolność korzystania z tego rodzaju zasobów. Projekt określa więc, na czym może polegać ponowne wykorzystanie informacji publicznych i jakie organy mają obowiązek udostępniania tego rodzaju informacji. W projekcie proponuje się nowe kategorie, tryby i możliwości korzystania z informacji publicznej (co zresztą ma być odzwierciedlone w zmianie tytułu obowiązującej ustawy na „ustawę o dostępie do informacji publicznej i jej ponownym wykorzystaniu”).
Przechodząc do bardziej szczegółowych uwag warto zatrzymać się na moment przy katalogu podmiotów zobowiązanych do udostępniania informacji publicznej do ponownego wykorzystania. Jest on na tyle szeroki, że obejmie on także organizacje pozarządowe. Jest to o tyle istotne, że już dziś nie radzą one sobie z obowiązkami wynikającymi z obecnie obowiązującymi przepisami (np. dotyczącymi udostępniania swoich danych w Biuletynie Informacji Publicznej). Pytanie, czy będą w stanie wykonać nowe przepisy. Generalnie jednak dobrze stało się, że są one objęte projektowanymi przepisami. Wiele organizacji posiada bowiem cenne dane, które gromadzi dzięki dotacjom publicznym i które w związku z tym również powinny być udostępniane.
Dobrym pomysłem jest stworzenie centralnego repozytorium informacji publicznych. Będzie to system udostępniania informacji zdatnych do dalszego przetwarzania. Ma to być ogólnodostępna baza internetowa. Obowiązek zasilania tego zbioru będą miały wszystkie podmioty (w tym również organizacje pozarządowe) wymienione w ustawie. Szczegóły jego organizacji i funkcjonowania zostaną określone w odpowiednich przepisach wykonawczych. Szczególnie traktowane mają być informacje o dużym znaczeniu dla rozwoju innowacyjności i społeczeństwa informacyjnego.
W projekcie proponuje się również rozwiązanie problemu podwójnego trybu zaskarżania odmownych decyzji o udostepnieniu informacji publicznej. Gdyby nowelizacja weszła w życie, obowiązywałby wyłącznie jeden – administracyjny tryb odwoławczy. Jest więc w rządowym przedłożeniu wiele pozytywnych elementów.
Groźny projekt
Projekt niestety zasługuje również na co najmniej kilka uwag krytycznych. Najważniejsza z nich dotyczy być może zakresu nowelizacji. Według Stowarzyszenia Liderów Lokalnych Grup Obywatelskich (SLLGO), które systematycznie monitorowało proces legislacyjny dotyczący tego projektu, jego obecna postać nie dopowiada wcześniejszym założeniom i konsultacjom, które przeprowadzono.
Podnosi się również zastrzeżenia, co do zasadności proponowanych ograniczeń w dostępie do informacji publicznej. Mają one dotyczyć między innymi dokumentów wytwarzanych w związku z procesami komercjalizacji, postępowaniami sądowymi, w których stroną jest państwo, czy negocjacjami dotyczącymi umów międzynarodowych. Projektodawca broni tych rozwiązań twierdząc, że ochrona tego rodzaju danych jest konieczna ze względu na interes publiczny i ekonomiczny państwa oraz, że koniec końców informacje te będą udostępniane, ale po zakończeniu procedur. Krytycy natomiast uważają, że tego rodzaju ograniczenia wprowadzają swego rodzaju nowy typ „tajności” lub wręcz są niekonstytucyjne. Wątpliwości również wzbudzają bardziej szczegółowe rozwiązania, jak na przykład zasady odpłatności za udostępnianie informacji publicznych do ponownego przetworzenie. Proponowane przepisy pozostawiają tu duże pole uznaniowości. Warto też zadać sobie pytanie, czy tego rodzaju dane w ogóle powinny być udostępniane odpłatnie.
Zastrzeżenia wzbudza też pośpiech, z jakim ostatnio proceduje się tę nowelizację. Dostęp do informacji jest delikatną materią, mającą, jak już wspomniano na początku, kluczowe znaczenie dla uwarunkowań partycypacji publicznej. Nieprzemyślane rozwiązania mogą nie tylko nie rozwiązać problemów związanych z dostępem do informacji publicznej, ale jeszcze go utrudnić.
Skoro nowelizacji nie udało się przyjąć w ciągu ostatnich trzech lat, być może nie warto forsować jej na chwilę przed wyborami. Tym bardziej, że nie rozwiązuje ona wszystkich kłopotów z obecnie obowiązującą regulacją. Jednocześnie, biorąc pod uwagę zakres, w jakim powinno zmienić się ustawę o dostępie do informacji publicznej, być może lepiej byłoby przyjąć zupełnie nowy akt prawny i przygotować go na spokojnie po wyborach.
Projekt ustawy o zmianie ustawy o dostępie do informacji publicznej
Autor: Grzegorz Makowski
Źródło: materiały własne, SLLGO, MSWiA
Tekst przygotowano w ramach projektu "Decydujmy razem. Wzmocnienie mechanizmów partycypacyjnych w kreowaniu i wdrażaniu polityk publicznych oraz podejmowaniu decyzji publicznych" współfinansowanego ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego.
Zapraszamy na stronę www.isp.org.pl/kompas