Aktualności

Tekst:

Instytut Spraw Publicznych

Podziel się

Biuletyn Kompas - Prawie wszyscy będziemy lobbystami. Rząd przedstawił nową wersję projektu ustawy lobbingowej (cz.2)


Zapraszamy do zapoznania się z najnowszym wydaniem biuletynu Kompas, w którym wracamy do tematu nowej wersji projektu ustawy lobbingowej.

Nadzorować i karać

Nadzorowi przede wszystkim będą podlegać lobbyści zawodowi. Będą oni musieli, tak jak dziś, uzyskać wpis do rejestru, z tą różnicą, że rejestr ów ma prowadzić Centralne Biuro Antykorupcyjne. Tak jak dziś, lobbyści zawodowi i niezawodowi będą musieli każdorazowo zgłaszać pisemnie swoje zainteresowanie wszelkimi procesami decyzyjnymi. Ale pojawią się również inne, nowe obowiązki, jak konieczność uaktualniania danych, czy składania okresowych sprawozdań ze swojej działalności (te będą musiały również być składane przez urzędników). O ile sam pomysł wymuszenia sprawozdawczości ze strony lobbystów, czy uaktualniania ich danych należy uznać za dobry (tego rodzaju obowiązki dotyczą lobbystów w większości państw, gdzie regulacja tej działalności działa lepiej niż u nas), o tyle inne propozycje związane z tym pomysły budzą wątpliwości.

Przede wszystkim propozycja, aby to CBA była instytucją kontrolującą, nadzorującą i karzącą (to CBA będzie miało bowiem obowiązek nakładania grzywien na podmioty wykonujące zawodową działalność lobbingową bez wpisu do rejestru, bądź też nie wywiązującą się z innych obowiązków) lobbystów jest zupełnie nietrafiony. Taki zabieg automatycznie piętnuje nie tylko lobbing, ale wszelkie przejawy zaangażowania w proces decyzyjny, jako aktywność podejrzaną i wymagającą szczególnego zainteresowania służb specjalnych.

Ponadto, podobnie jak obarczenie CBA obowiązkiem kontroli oświadczeń majątkowych z urzędu (co już samo w sobie budzi wątpliwości), tak i ten pomysł nie bardzo pasuje do charakteru tej instytucji, która jest przecież organem ścigania, a nie nadzoru. Zatem ewentualnym ewidencjonowaniem lobbystów i sprawdzaniem jak wywiązują się oni z obowiązków sprawozdawczych powinna się zająć bardziej „neutralna instytucja”, o charakterze administracyjnym, a nie o dochodzeniowo-śledczym, której misją jest ściganie przestępstw.

Z kolei decyzję o tym, czy ukarać kogoś za to, że przekroczył cienką linię między lobbingiem zawodowym i niezawodowym (jeśli już taki czyn miałby podlegać karze) powinien raczej podejmować niezawisły sąd, a nie urzędnicy w trybie administracyjnym (nawet jeśli przyjąć, że będzie istniała normalna procedura odwoławcza).

Już sam zakres kar proponowanych w projekcie budzi trwogę. Za niezłożenie sprawozdania ze swojej działalności lobbysta zawodowy utraci prawo do wykonywania swojego zawodu na pięć lat, co w praktyce oznaczałoby koniec jego kariery. Za prowadzenie zawodowej działalności lobbingowej bez wpisu do rejestru grozić będzie grzywna od 3 do 50 tys. zł. Za niezgłoszenie zmiany danych do rejestru, grzywna od 1 do 10 tys. Ponadto za naruszenie ewentualnego 5 letniego zakazu wykonywania działalności lobbingowej grozić ma kara pozbawienia wolności do lat 10. Podobne konsekwencje spotkają urzędnika, który kontaktując się z lobbystą popadnie w konflikt interesów.

W projekcie założeń pojawia się też novum w postaci „spisku lobbingowego”, tzn. świadomej współpracy decydenta i lobbysty zawodowego w celu wpływania na jakiś proces decyzyjny. Konsekwencją takiej „zbrodni” będzie pozbawienie wolności (nawet do 10 lat) oraz grzywna. Urzędnicy i lobbyści dodatkowo nie będą mogli pełnić żadnych funkcji publicznych przez 10 lat, co wydaje się dość absurdalnym pomysłem. W praktyce lobbysta nawet słusznie ukarany nie mógłby być na przykład wykładowcą, nauczycielem, czy lekarzem.

Przy tym wszystkim uśmiech wzbudza rozwiązanie, mówiące że kierownicy urzędów, wobec których lobbing może być prowadzony de facto mogą w ogóle nie przesyłać sprawozdań z kontaktów z lobbystami. Jeśli bowiem tego nie zrobią będzie to równoznaczne ze stwierdzeniem, że wobec nich lobbingu nie prowadzono.

To tylko niektóre zakazy, nakazy i sankcje o których wspomina się w założeniach. Zapoznanie się ze wszystkimi prowadzi nieuchronnie do wniosku, że wszelka działalność lobbingowa to niezwykle niebezpieczne zajęcie, wymagające specjalnego nadzoru ze strony służb specjalnych. Każdy, kto chciałby się mu poświęcić musi nie tylko wziąć na siebie wiele obowiązków, ale też liczyć się z ryzykiem, że jeśli pomyli się choćby o krok, to poniesie straszną karę.


Dobre intencje, ale kierunek zły

Podsumowując, nowy projekt założeń do ustawy lobbingowej został przygotowany z dużo większą starannością niż poprzedni. Oprócz większej przejrzystości, jego zaletą jest też złagodzenie pewnych propozycji, które znalazły się we wcześniejszej wersji. Nie sposób nie zgodzić się również z niektórymi propozycjami. Udział w procesie decyzyjnym z pewnością powinien być rejestrowany. Wbrew temu, co w mediach twierdzą kręgi biznesowe, uregulowanie tej kwestii wcale nie przeszkodzi organizacjom pozarządowym takim jak Instytut Spraw Publicznych, czy Fundacja im Stefana Batorego w dostępie do procesu decyzyjnego. Lobbyści zawodowi na pewno powinni podlegać ewidencji i powinni się sprawozdawać ze swojej działalności (jeśli tylko uda się ustalić kto jest zawodowym lobbystą). Dobrym pomysłem jest też zobowiązanie wszystkich ekspertów biorących udział w procesach decyzyjnych do składania oświadczeń w sprawie konfliktu interesów. Takich szczegółowych rozwiązań i pomysłów jest w omawianym dokumencie całkiem sporo.

Cieszy również, że autorzy przyjmują sposób argumentacji opierający się na unijnych wytycznych dotyczących regulacji lobbingu. Rzeczywiście traktują one lobbing bardzo szeroko, jako instrument dialogu obywatelskiego. W ich rozumieniu w zasadzie każdy jest lobbystą. Tyle że w dyskursie unijnym działalność lobbingowa nie jest traktowana z definicji jako działalność podejrzana. Unijne dążenia do uregulowania lobbingu mają miękką naturę i zmierzają przede wszystkim do jego ewidencjonowania, zwiększenia transparentności, ale też do ułatwienia dostępu do procesu decyzyjnego – w imię demokratyzacji i aktywizacji obywateli UE.

Niestety projekt przygotowany przez Kancelarię Premiera tylko pozornie zmierza w tym samym kierunku. Dążąc do możliwie najszerszego ujęcia lobbingu, przedstawia go jednocześnie jako działalność podejrzaną i wymagającą restrykcyjnej kontroli. To zupełnie inna filozofia niż ta, która przyświeca unijnym dokumentom na temat lobbingu (przytaczanym przecież przez samych autorów). W rezultacie całość proponowanych założeń znów zmierza w kierunku przyjęcia nie „ustawy lobbingowej”, ale „ustawy anty-lobbingowej”. Ewentualna regulacja bazująca na tych założeniach z pewnością nie osiągnie oczekiwanych rezultatów, ponieważ nad pozytywnymi, zdecydowanie przeważają w nich wadliwe propozycje. Wejście proponowanych przepisów z pewnością przełożyłoby  się negatywnie na poziom partycypacji w życiu publicznym.


Autor: Grzegorz Makowski

Źródła: materiały własne, KPRM


Tekst przygotowano w ramach projektu "Decydujmy razem. Wzmocnienie mechanizmów partycypacyjnych w kreowaniu i wdrażaniu polityk publicznych oraz podejmowaniu decyzji publicznych" współfinansowanego ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego.

 


 

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tekst pochodzi ze stron Projektu "KOMPAS" realizowanego przez Instytut Spraw Publicznych (
www.isp.org.pl/kompas) i finansowanego przy udziale środków Trust for Civil Society in Central and Eastern Europe.



Zapraszamy na stronę www.isp.org.pl/kompas


Zapisz się do newslettera
Newsletter